Oddajemy w wasze ręce nasz mini-poradnik dotyczący turystyki żeglarskiej. Znajdziecie w nim podpowiedzi, od czego zacząć oraz dalsze praktyczne informacje, w tym, kiedy i gdzie żeglować. Mamy nadzieję, że pomoże on w rozpoczęciu lub dalszemu rozwijaniu żagli waszej morskiej przygody.

Nasze doświadczenia dotyczące organizacji wakacji pod żaglami wykraczają na dobrych kilka mil morskich poza burty tego poradnika. Ograniczyliśmy się jednak, kładąc nacisk na praktyczność, aby nie powstał opasły almanach – na niego może kiedyś przyjdzie jeszcze czas.

JAK I KIEDY SIĘ DO TEGO ZABRAĆ?

Aby żeglować potrzebne są chęci, otwarcie na nowe doznania, ciekawość poznawania świata. Nie musimy posiadać jachtu – można go wypożyczyć od armatora (lub właściciela), a poprawniej – wyczarterować. Brak umiejętności tudzież uprawnień, również nie jest przeszkodą – jacht, jak samochód, można wypożyczyć z „kierowcą”, czyli kapitanem, choć powszechniej nazywa się go dzisiaj skipperem. Jeżeli sam „kierowca” to za mało, na jachcie może pojawić się również obsługa. Ale po kolei…

Wielu z nas lubi mieć zaplanowany urlop z dużym wyprzedzeniem. To się dobrze składa, bo w przypadku czarteru sprawdza się powiedzenie „im wcześniej, tym lepiej”. Większość armatorów nagradza klientów za wczesną rezerwację zniżkami czarterowymi, nawet do 30 proc. Nie znaczy to, że później będzie drogo, ale wcześniejsze planowanie daje większą szansę na korzystniejsze ceny i możliwość przebierania w wielu ofertach. W basenie Morza Śródziemnego sprzedaż czarterów na nadchodzący rok rozpoczyna się już w połowie października roku poprzedzającego. Dla tego akwenu najkorzystniej jest więc rezerwować jachty nie później niż pół roku przed terminem czarteru, a wręcz idealnie – zdążyć z rezerwacją do końca grudnia. W przypadku egzotycznych miejsc (świadomie staramy się unikać „nowomowy” – „destynacja”), jak Karaiby, Tajlandia, Seszele, Malediwy, Madagaskar, Polinezja Francuska, ale również bliższych nam wysp na Atlantyku, np. Kanarów, z uwagi na ograniczoną ofertę czarterową, rezerwację dobrze jest zawrzeć z rocznym wyprzedzeniem. Tak więc podczas naszej zimy szukamy jachtów na kolejną zimę, bo właśnie wtedy przypada okres na egzotyczne żeglowanie.

Poszukując jachtów kilka miesięcy przed planowanym czarterem musimy liczyć się z bardzo ograniczoną ofertą. Armatorzy jachtów w egzotycznych zakątkach nie rozpieszczają również promocjami – standardowe 5-10 proc. za wczesną rezerwację, ewentualnie dodatkowe 5 proc. za powracającego klienta lub za zniżkę targową – to wszystko, czego możemy oczekiwać. Oczywiście zdarzają się „last minute” rzędu 40 proc. z powodów nie sprzedania jakiegoś terminu lub nagłej rezygnacji innego klienta, ale te są raczej dziełem przypadku niż świadomego planowania.

Należy również wziąć pod uwagę ogólną zasadę, że jachty na Morzu Śródziemnym czarterowane są w zwyczajowych terminach od soboty (godz. 17:00) do soboty (godz. 09:00) – wciąż z nielicznymi wyjątkami – a większość armatorów życzy sobie widzieć jacht w macierzystej marinie już w poprzedzający zdanie jachtu piątek do godz. 18:00 (aby mieć czas na podwodny przegląd kadłubów jachtów przez nurka i rozpocząć ewentualne drobne naprawy przed kolejnym czarterem). Oczywiście czarterujący mają zapewniony nocleg na jachcie do 9.00 w sobotę, kiedy to powinni zdać i opuścić jacht (dla wygody, mogą go formalnie zdać już w piątek wieczorem, aby np. w sobotę wcześniej rano wyjechać, nie czekając na otwarcie biura czarterowego). Czarter jachtów w krajach egzotycznych nie ma tak sztywnych ram czasowych, zarówno w zakresie początku, jak i końca okresu najmu.

KIEDY ŻEGLOWAĆ?

Tu ponownie wracamy do zgrubnego podziału „świata czarterowego” na Morze Śródziemne (jego najbardziej popularny przedstawiciel to Chorwacja nad Morzem Adriatyckim, za którym na liście popularności ustawia się jako druga Grecja z Morzem Egejskim i Jońskim) oraz wspomniana już „egzotyka”, a więc Ameryka Środkowa (Karaiby), Azja (Tajlandia), wschodnia i południowo-wschodnia Afryka (Malediwy, Seszele, Madagaskar), Oceania (Polinezja Francuska).

Sezon w basenie Morza Śródziemnego trwa od początków kwietnia do końca października, a jego szczyt przypada na połowę sierpnia. Zaś w „ciepłych krajach” żeglujemy zwykle od początku listopada do końca marca. Największe natężenie turystyki żeglarskiej przypada tu na styczeń i luty, z apogeum w Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Poza wymienionymi miesiącami sezon żeglarski na podanych akwenach trwa, ale z uwagi na statystycznie mniej sprzyjające żeglowaniu warunki pogodowe, jest on bardzo ograniczony w swojej ofercie czarterowej. Wielu armatorów w ogóle wtedy nie funkcjonuje lub jedynie w wąskim zakresie.

Co to znaczy szczyt sezonu? Z jednej strony oznacza najbardziej stabilną, ciepłą (czasami upalną), niewymagającą żeglarsko pogodę (poza okresami deszczowymi i huraganowymi) w rejonach egzotycznych oraz najwyższą temperaturę i łagodne wiatry na Morzu Śródziemnym (choć anomalii pogodowych nie można wykluczyć). Z drugiej strony –najwyższe ceny za czarter jachtów, bilety lotnicze oraz duży ruch na akwenie i wypełnienie marin do ostatniego miejsca (dla wielu tego miejsca braknie już we wczesnej porze popołudniowej, a mnóstwo przykładów takiego stanu rzeczy odnajdziemy np. w Chorwacji i na hiszpańskich Balearach). W niniejszych rozważaniach na temat turystyki żeglarskiej nie bierzemy pod uwagę chłodniejszych akwenów, do których należy również nasz Bałtyk, gdzie żeglarze, ci już mniej „turystyczni”, próbują swoich sił również zimą.

Cóż – „Sezon na okrągło, nie ma na to rady”.

GDZIE ŻEGLOWAĆ?

Z uwagi na wiele czynników, takich jak stosunkowo bliska odległość, nieskomplikowany transport, nietrudny akwen, stabilna pogoda, naturalne piękno, mnogość dostępnych jachtów, marin i innego zaplecza turystycznego (długo by jeszcze można wymieniać) prym wśród polskich turystów-żeglarzy (nie tylko polskich i nie tylko żeglarzy), wciąż i niezmiennie wiedzie Chorwacja (przy okazji pamiętajmy, że nie jedziemy „na Chorwację”, a „do Chorwacji”). Kolejne popularne akweny to Grecja (piękna historycznie i bezkresna żeglarsko, choć bez takiego zaplecza „marinowego” jak poprzedniczka, a potem Włochy (szczególnie Sardynia, Sycylia, Wyspy Liparyjskie). Dalej należałoby wymienić wyspiarskie zakątki Hiszpanii (Baleary, Kanary), Francji (Korsyka) i nadal niedocenianej Turcji. Wśród „egzotyków”, nie tylko ze względu na atrakcyjność regionu, ale również kosztową stronę, pierwsze miejsce zajmują Karaiby (szczególnie obszar od Martyniki po Grenadyny oraz Brytyjskie Wyspy Dziewicze, czyli ang. BVI – British Virgin Islands), a potem Tajlandia z Malezją (od Phuket do Langkawi), choć z punktu widzenia kosztów (choćby przelotu z Polski), najtańsze będą raczej Wyspy Kanaryjskie (dla nas to już przedsionek żeglarskiej „egzotyki”). Przypomnijmy tu, że Martynika, podobnie zresztą jak Gwadelupa, to zamorskie kolonie Francji, a więc choć egzotyczna, to jednak jest to Unia Europejska z jej cywilizacyjnymi i formalnymi zaletami.

NA CZYM ŻEGLOWAĆ?

Oczywiście na jachcie. Potocznie mówi się, że jak żeglować, to na jachcie żaglowym rzecz jasna – zwanym popularnie „żaglówką”, choć coraz trudniej mówić o „żaglówce”, gdy rozważać zaczynamy jachty o masie kilkunastu ton i długościach bliskich dwudziestu i więcej metrów. Należy tu przypomnieć, iż żegluga dotyczy również jachtów motorowych, choć te są mniej popularne w masowej turystyce żeglarskiej. Dzieje się tak prawdopodobnie z dwóch podstawowych powodów, a może głównie pierwszego – kosztu czarteru jachtu i zużytego paliwa (świadomość „wiru w baku” przeszkadza niektórym w wakacjach), ale również dla wielu–zakłócania błogiej, szumiącej wiatrem i falami ciszy przez warkot i „gang” coraz silniejszych, paliwożernych silników. W wielu przypadkach jachtom motorowym jest bliżej do czarterów luksusowych, z obsługą (skipper, załoga pokładowa) i często osobną obsługą hotelową (kucharz, stewardessa) niż jachtom żaglowym.

Powracając zatem do pływania na „żaglówce”, ponownie ze względu na cenę, ale również doznania estetyczno-żeglarskie, jak przechył, zwrotność, klasyczna linia jachtu (ważne dla wielu „rasowych” żeglarzy), większość klientów wybiera jachty jednokadłubowe. To znaczy te „drugie” to jakie są? Te „drugie” to jachty wielokadłubowe, choć w zasadzie mówimy tu o katamaranach (jachtach dwukadłubowych), mimo że trimarany (jachty trzykadłubowe) również dostępne są w ofertach czarterowych. Dlaczego katamarany? W skrócie rzecz ujmując dlatego, że to „żeglujący dom” lub „hotel na wodzie” albo rodzaj bardziej ekskluzywnego „samochodu kempingowego” również na wodzie. Idealny do rodzinnego żeglowania, w tym również z maluchami (nawet 1-roczniakami). W istocie stabilność („nie przechyla i nie buja” – a przynajmniej mniej), dostępna przestrzeń (w środku i na zewnątrz), komfort, a często również wyposażenie katamaranu żeglownego (większy ponton z większym silnikiem zaburtowym, klimatyzacja, generator prądu, odsalarka wody pitnej, więcej lodówek, expres do kawy, kostkarka do lodu…) jest obiektywnie często wyższe od klasycznej „żaglówki”.

Osobną kwestią są różnice w zdolnościach nautycznych, ale to już temat na oddzielny artykuł. Należy tu jeszcze wspomnieć, że niezależnie od wyższej ceny za czarter, katamarany cieszą się większą popularnością w egzotycznych zakątach. Dlaczego? Za rosnącą zasobnością portfeli, idzie w parze również oczekiwanie na udane, wygodne wakacje, a na dalszy plan schodzą wspomniane wcześniej „doznania żeglarskie”. Poza tym, katamaranom sprzyjają tu również warunki na wodzie, między innymi stosunkowo ograniczone zafalowanie oraz stałe, przewidywalne kierunki statystycznie słabych i umiarkowanych wiatrów.

CZY I JAKIE UPRAWNIENIA ŻEGLARSKIE SĄ MI POTRZEBNE?

Z formalnego punktu widzenia, aby można było samodzielnie prowadzić jacht żaglowy po wodach morskich, należy posiadać odpowiednie do tego uprawnienia. Nasze polskie, państwowe patenty żeglarskie są honorowane i wysoce cenione na świecie, a więc także uznawane przez armatorów i ubezpieczycieli jachtów. Oficjalnie można zatem żeglować po wodach, do których uprawnia nas wydany patent żeglarski. Bez wchodzenia w szczegóły jak zdobyć i do czego uprawniają poszczególne stopnie żeglarskie, należy w praktyce stwierdzić, iż posiadacz stopnia jachtowy sternik morski nie powinien nigdzie na świecie napotkać problemów z czarterem jachtu do oficjalnie niezarobkowych celów turystycznych. Formalnie ograniczenie wynosi tu 18 metrów długości kadłuba, a więc pokrywa w niemal 100 procentach jachty oferowane w czarterach bez obsługi (ang. bareboat charter). Wszystko jednak zależy od armatora. Jeśli ten –mając na uwadze bezpieczeństwo ludzi i sprzętu – powie „nie”, to „nie”, choć „papier” jest. Ale działa to również w drugą stronę. I tak znane są nam przypadki, kiedy armator w Chorwacji uznaje patent jachtowego sternika morskiego do prowadzenia jachtu powyżej 20 metrów długości. Jednak dla większych jednostek część armatorów, niezależnie od uprawnień posiadanych przez skippera, zastrzega sobie prawo do wydania jachtu po uprzednim praktycznym sprawdzeniu jego umiejętności (mały egzamin w marinie). To, że życie wyprzedza przepisy, pokazują również inne przykłady – np. w Chorwacji, gdzie na uprawnienia żeglarza jachtowego i sternika motorowodnego można wyczarterować żaglowy jacht morski, choćby się nigdy morza na oczy nie widziało.

Żeglarski świat nie uznaje dzisiaj granic, także w sprawie wzajemnego honorowania uprawnień do prowadzenia jachtów. Dla przykładu, wśród polskich żeglarzy (ale też tych z Europy Zachodniej i Środkowej), popularne są również wydawane przez władze chorwackie uprawnienia Voditelj Brodice, z pomocą których bez trudu wyczarterujemy jacht morski (żaglowy lub motorowy) w Chorwacji oraz w części innych krajów europejskich.

Nie tylko państwowe uprawnienia dają nam możliwość legitymowania się umiejętnościami żeglarskimi lub motorowodnymi. Powszechnie cenione certyfikaty umiejętności (nie mylmy ich z państwowymi uprawnieniami) wydaje brytyjskie stowarzyszenie RYA – Royal Yachting Association. W przeciwieństwie do wymienianych tu organizacji i instytucji, RYA wydaje również wysoce cenione na świecie uprawnienia zawodowe (ang. commercial endorsment). Wśród wielu innych zrzeszeń tego typu należy również wspomnieć o Federacji Szkół Żeglarskich ISSA (ang. International Sailing Schools Association) wydającej m.in. certyfikat Inshore skipper, uznawany coraz chętniej w Europie i poza nią.

Poza uprawnieniami do prowadzenia jachtu, jeden z członków załogi (niekoniecznie prowadzący jacht) powinien posiadać również świadectwo w służbie radiokomunikacyjnej. Najpopularniejszym jest świadectwo operatora łączności bliskiego zasięgu, czyli SRC (ang. Short Range Certificate). Wydają go zarówno instytucje państwowe (w Polsce będzie to UKE – Urząd Komunikacji Elektronicznej), jak i wspomniane wcześniej stowarzyszenia, pośród których wyróżnia się RYA. Bywają jednak wyjątki od konieczności posiadania takiego świadectwa: osoby z patentem Voditelj Brodice, prowadząc jacht po morskich wodach chorwackich, nie są już zobowiązane do posiadania odrębnego certyfikatu radiokomunikacyjnego.

Dobre żeglarskie porzekadło mówi jednak, że „to nie patenty pływają” i tę prawdę warto zapamiętać. W trosce o bezpieczeństwo najważniejszy jest bowiem zdrowy rozsądek, a w raz z nim trafna ocena własnych umiejętności i ograniczeń.

Czy potrzebujemy tych wszystkich patentów, aby żeglować? Oczywiście, że nie. Wielu naszych klientów nie jest zainteresowanych zdobywaniem kolejnych uprawnień i nabieraniem doświadczenia w samodzielnym prowadzeniu jachtów morskich. Jadą odpocząć, a nie po to, aby troszczyć się o planowanie trasy i refowanie żagli albo martwić, czy kotwica utrzyma, czy uderzą w inny jacht w marinie i o wiele innych aspektów związanych z technicznym przeprowadzeniem ich wakacji pod żaglami. Chcąc w pełni korzystać z beztroskiego urlopu, wynajmują więc wraz z jachtem skippera (czyli „kierowcę” do jachtu), a bywa, że w ślad za nim również kucharza, hostessę, opiekunkę do dzieci (o ile nie mają już swojej). W zakresie masowej turystyki żeglarskiej wynajęcie samego skippera jest traktowane jako opcja podyktowana zdrowym rozsądkiem, a nie kojarzona z ekstrawagancją czy luksusem.

ILE TO KOSZTUJE?

Ceny za czarter jachtów żaglowych bez sternika/skippera są bardzo zróżnicowane i zależą od wielkości jachtu, roku produkcji, wyposażenia, terminu oraz miejsca żeglugi. Za tydzień czarteru zapłacimy od kilkuset euro za jachty jednokadłubowe 2-kabionowe poniżej 10 metrów długości poza sezonem, do kilkunastu tysięcy euro za ponad 15-metrowe katamarany w szczycie sezonu (a i dla Klientów z większymi wymaganiami i zasobniejszym portfelem znajdzie się jednostka lepiej wyposażona). Dlatego ważne jest wyważenie oczekiwanego komfortu względem planowanego budżetu.

Do ceny za sam czarter należy doliczyć obowiązkowe koszty dodatkowe, a wśród nich:

pakiet czarterowy armatora (nazywany często z ang. transit log) – w skład, którego wchodzi najczęściej końcowe sprzątanie jachtu po czarterze, podwodna inspekcja kadłuba przez nurka, gaz kuchenny, pościel (uwaga na wyjątki: np. we Włoszech – dodatkowo płatną, już jako nieobowiązkowa „opcja”, nawet kilkanaście euro za jeden komplet), obsługa formalności w bazie czarterowej, ale również podstawowe środki czystości, a i butelkę wina z powitalnym „welcome-listem” odnajdziemy na stole w salonie. W zależności od wielkości jachtu (ilości kabin do posprzątania), regionu, armatora za pakiet czarterowy zapłacimy od 100 do kilkuset euro (zwykle nie więcej niż 300 euro). Sprzątanie jachtu przez samych klientów celem obniżenia kosztów już się nie zdarza, choćby z powodu zwykle nieprofesjonalnych porządków.

kaucja zwrotna – pobierana jest przez armatora na miejscu w bazie czarterowej najczęściej w postaci blokady (pre-autoryzacji) na karcie kredytowej klienta (zwykle Visa lub Mastercard), rzadziej w gotówce. Zwracana jest w całości, o ile podczas czarteru nie doszło do uszkodzeń lub strat materialnych na jachcie. Wysokość kaucji rośnie wraz z wartością jachtu i waha się najczęściej w granicach od 1 000 do 3 000 euro, choć za większe katamarany zapłacimy kaucję sięgającą 5 000 euro w Chorwacji, a nawet 7 000 euro na Karaibach.

Wielu armatorów, w porozumieniu z ubezpieczycielami, oferuje również (jako nieobowiązkową opcję) możliwość pełnego lub częściowego ubezpieczenia kaucji (ang. damage waiver). Klient podpisuje polisę ubezpieczyciela w bazie armatora, a ten, w imieniu klienta, troszczy się dalej o formalności, również związane z uzyskaniem odszkodowania, o ile dojdzie do takiej sytuacji. Taki bezzwrotny koszt ubezpieczenia zwykle stanowi około 15 proc. wartości kaucji czarterowej. Wykupienie ubezpieczenia oznacza, że o ile umowa ubezpieczeniowa nie zwiera wykluczeń (na Karaibach najczęstsze to: ponton i silnik zaburtowy do niego), klient nie ponosi finansowej odpowiedzialności za straty czarterowe. Część armatorów poza ubezpieczeniem bezzwrotnym kaucji pobiera jeszcze zwrotną małą kaucję (franszyzę, czyli udział własny) w kwocie 150-700 euro (najczęściej około 200-300 euro). Odpowiedzialność finansowa ubezpieczającego ograniczona zostaje wtedy do wysokości tej małej kaucji.

Jeżeli armator nie oferuje ubezpieczenia kaucji, możemy ją również ubezpieczyć na własną rękę, już bez wiedzy i udziału armatora. Ten oczywiście pobierze należną mu kaucję. W przypadku jej potrącenia, to na klienta spadają obowiązki formalne związane z odzyskaniem utraconej kaucji lub jej części. Dlatego korzystniej jest ubezpieczać kaucję przez armatora, a jeżeli już sami to robimy, to ze względu na wygodę, raczej powinniśmy zawrzeć umowę ubezpieczeniową z agentem w Polsce. Swoje przedstawicielstwa mają tu między innymi Yacht-Pool, Pantenious, Proffman i kilku innych. Nasi rodzimi ubezpieczyciele dysponują w tym zakresie bardzo ograniczoną ofertą.

Ze względów formalnych ubezpieczenie kaucji zawierane jest zwykle przez skippera, który nie zawsze jest w jednej osobie również klientem czarterowym. Kwestia obowiązkowych i nieobowiązkowych ubezpieczeń związanych z żeglugą to dość szeroki temat, zasługujący na odrębne omówienie w zakresie odpowiedzialności skippera (patrz polisa OC), załogi (ubezpieczenie zdrowotne, podróżne, odwołania czarteru), ich wzajemnych formalnych relacji związanych z bezpieczeństwem, a także z innymi obostrzeniami ubezpieczeniowymi z zakresu tzw. „rażącego niedbalstwa” (ang. gross negligence).

Wśród obowiązkowych opłat około czarterowych mamy jeszcze opłaty turystyczne. Przykładowo w Chorwacji zapłacimy podatek turystyczny w wysokości 1euro/dzień/osobę, na włoskiej Sardynii i hiszpańskich Balearach, bilety wstępu do Parków Narodowych – odpowiednio La Maddalena i Cabrera.

Poza tym klient ma możliwość (nieobowiązkowo) wynajęcia dodatkowych opcji. Wśród nich najpopularniejsze to: silnik zaburtowy do pontonu (około 80-150 euro/tydzień), internet (WiFi) na jachcie (od 40 euro/tydzień, choć często jest już obecny w pakiecie armatora), siatkę zabezpieczającą na reling dla dzieci (około 120 euro), dodatkowe ręczniki, o ile nie ma ich w pakiecie armatora (5 EUR/szt.), transfer na trasie lotnisko-marina-lotnisko (około 100 euro w jedną stronę za całego busa), zaprowiantowanie jachtu (doliczana prowizja nie mniej niż 10 proc. od wartości zakupów), skipper (od armatora od 130 euro/dzień + wyżywienie; za skippera z Polski zapłacimy często mniej, ale zapewniamy mu dodatkowo transport), ewentualnie pozostała obsługa na jachcie i wiele, wiele innych dodatków wakacyjnych, jak choćby: wędka na ryby „z oprzyrządowaniem” (popularna na „ciepłych” łowiskach), ekspres do kawy, deska typu SUP (z ang. Stand Up Paddle), kajak, dmuchane „zabawki” wodne (zjeżdżalnie, koła…) itd.

KTO MI W TYM WSZYSTKIM POMOŻE?

Na rynku istnieje szeroki wybór agencji czarterowych i podobnych podmiotów, które na zasadach pośrednictwa zajmują się nie tylko praktyczną (w tym formalną) stroną samego najmu, ale w razie potrzeby również szerszą organizacją wakacji pod żaglami. Do ich zadań należy:

  • rekomendacja miejsca, trasy i okresu żeglowania;
  • pomoc w doborze jachtu, jego ewentualnej obsługi i dodatkowych opcji wg indywidualnych potrzeb i możliwości finansowych;
  • organizacja transportu (np. lotniczego) do samego jachtu (łącznie z transferem lotnisko-marina);
  • zawarcie stosownych ubezpieczeń na rzecz klienta, w tym również objęcie gwarancją ubezpieczeniową organizatora turystyki.

A może pewniej, szybciej i taniej byłoby zwrócić się bezpośrednio do armatora?

Taka możliwość oczywiście istnieje. Większość klientów korzysta jednak z agencji czarterowych polegając na ich doświadczeniu.

Dobra agencja czarterowa:

  • korzystając z własnych zniżek czarterowych podzieli się nimi z klientem i zaoferuje dodatkowe upusty od ceny armatora;
  • jest do dyspozycji klienta często w kraju jego zamieszkania, oferując obsługę w języku ojczystym, co wpływa na usprawnienie procesu rezerwacji, włączając w to kwestie formalno-prawne;
  • w imieniu klienta oraz w trosce o jego dobro i bezpieczeństwo poprawnie przeprowadzą proces rezerwacji czarteru, zadba o niezbędne kwestie formalne i ustali szczegóły, o których klient często sam by nie pomyślał;
  • nie sprzedaje czarterów „z folderu”, gdyż dzięki swoim kontaktom (skipperom, klientom, innym podmiotom) miała już okazję nie tylko otrzymać rekomendacje na temat jachtów, ale również zobaczyć w rzeczywistości, a często i sprawdzić je przy okazji odbywających się już wcześniej czarterów.

SKORO JUŻ WIEM SPORO, TO TERAZ MAM ZROBIĆ?

Najlepiej skontaktować się z nami! Jeżeli nasuwają się Państwu jakiekolwiek pytania związane z tematem organizacji Waszych „szytych na miarę” wakacji pod żaglami, służymy nie tylko doradztwem, ale również kompleksową organizacją w tym zakresie.

Jesteśmy do Państwa dyspozycji z możliwością kontaktu poprzez:

tel. +48 22 243 09 00

e-mail: info@pro-skippers.com

Chętnych zapraszamy również na indywidualne, bezpośrednie spotkania do naszego biura mieszczącego się przy ul. Płochocińskiej 140 A w Warszawie.